Lubię tę ścieżkę rowerową, bo jest bardzo starannie wykończona, no i to piękne otoczenie, a teraz tym bardziej gdy można nią dotrzeć do Łazienek na rozpoczynający się cykl letnich koncertów Chopina czy też lada moment na godny pochwały Festiwal Strefy Ciszy. Przepiękna okolica, reprezentatywna część polskiej stolicy i wszytko byłoby wspaniale gdyby tego krajobrazu nie psuło koczowisko KOD vis-à-vis gmachu, w którym urzęduje premier RP. Ilekroć tamtędy przejeżdżam na rowerze widok tego obozowiska KOD napawa mnie abominacją.Niechlujni, siedzący, smętni panowie z petami w zębach, obskurne plakaty i transparenty z niewyszukanymi hasłami są wizytówką naszego establishmentu, walczącego o wolność i demokrację. Zastanawiam się co musiałoby się stać by ten bajzel ( niewyszukany, ale adekwatny epitet ) został w końcu uprzątnięty. Oczywiscie zdaje sobie sprawę, ze Wielki Kuc Kijowski et consortes tylko na to czekają, aby ktoś się za to wziął i żeby była zadyma. Zbieglyby się od razu dziennikarskie służby z niedalekiej Czerskiej i zaprzyjaźnionych mediów i w świat poszybowałby komunikat, że kaczystowski rząd wypowiedział wojnę bojownikom o "praworządność" "wolność" i "demokrację" ( cudzysłów uzasadniony, bo to punkt widzenia polskich elit, a ja w żadnym stopniu nie postrzegam by to były właśnie polskie elity ). Zatem to koczowisko zwolenników KOD musi się ostać i ma trwać bo jest dla obecnie rządzących swoistym dowodem na to, że polska demokracja jest zdrowa i ma się dobrze :-)
