W wiadomościach ujrzałem fragmenty wywodu nawiedzonej Krystyny Jandy , która nawiązując do pierwszej wizyty papieża Jana Pawła II w 1978 apelowała do Polaków by się policzyli i okazali poparcie dla międzynarodowych protestów w dniu 8 marca.
Pisałem już w jednej z moich wcześniejszych notek, że aktorka ma problemy z okiełznaniem swoich emocji ( eufemizm ), tym razem to się potwierdza po raz kolejny. Walczyć chce o wolność, demokrację, prawa kobiet, ale nie jest w stanie przywołać żadnych argumentów, przykładów , które potwierdzałyby , że nad Wisłą ta wolność, prawa człowieka, szeroko rozumiana demokracja i wreszcie prawa kobiet są zagrożone . Jeśli te jej fantasmagorie dotyczyłyby prawa kobiet do aborcji, to primo PiS nie zamierzało/ nie zamierza dokonywać nowelizacji ustawy w tej kwestii, a secundo chybiła jeśli chodzi o porównanie, bo Jan Paweł II był przeciwnikiem jakiejkolwiek ustawy dopuszczającej aborcję.Współczesne lewackie ruchy z braku jakichkolwiek pomysłów, idei bardzo często sięgają po tę aborcyjną płachtę, by zwrócić na siebie uwagę mediów - ergo potwierdzić swoje "dum spiro spero".
Pani Krystyna Janda powinna sobie dać spokój z polityką, powinna odcinać kupony od swych artystycznych dokonań, bo umysł już nie tak lotny, menopauza robi w nim straszliwe spustoszenie, a na dodatek coraz bardziej wyraźny jest widoczny syndrom niedopchnięcia. Jakże zgoła odmienne podejście reprezentowała zmarła niedawno wybitna polska aktorka Danuta Szaflarska, która w swej artystycznej karierze miała więcej dokonań , ale i więcej pokory od nawiedzonej zbawczyni polskich kobiet Krystyny Jandy. 8 marca pani Krystyna Janda przekona się czy może być moralnym autorytetem dla Polaków ergo czy jest w stanie ściągnąć na czarny marsz 8 marca miliony Polaków, w takich bowiem liczbach Polacy witali papieża Polaka...