1 Maj 1982
1 Maj 1982
frankunderwood frankunderwood
457
BLOG

Reminiscencje z Majówki A.D. 1982 w Warszawie

frankunderwood frankunderwood Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

        Ten  1 Maj utkwił mi szczególnie w pamięci. Takiej wspaniałej atmosfery, takiego poczucia wspólnoty  podczas majowego święta nie doświadczyłem - w czasie festiwalu wolności 1981 Solidarność pochodu nie organizowała i słusznie. Ludzie chcieli odpocząć od przymusowego udziału w pierwszomajowych pochodach, zatem szli z Placu Grzybowskiego komuniści, dzisiejsi  ( w większości ) uczestnicy Marszów KOD ergo obywatele RP  określający się bojownikami o demokrację RP. To był mój ostatni  1 Majowy pochód.
        Dzień był pogodny, ale nie było ciepło - nie musiało. Człowiekowi i tak się robiło gorąco na samą myśl wzięcia udziału w zabronionej przez reżimowe władze manifestacji. Z żoną tramwajem dotarliśmy na Plac Zamkowy, który był większości już wypełniony. Uformował się orszak i ruszyliśmy Miodową do Długiej , potem Freta przez Barbakan na Rynek Starego Miasta ( na każdym koncercie Warszawskiego Festiwalu Jazzu na Starówce przechodzę déjà vu tamtego maja ).  Trasa pochodu nie była ustalona, bo nie mogła.Wytyczały ją MO, a na Miodowej po jednej i drugiej stronie szpalery ZOMO. Mogliśmy dojść do Długiej, by później przedostać się Freta i Nowomiejską do Rynku Starego Miasta .
        Bóg jeden wie jakie uczucia człowiekiem targały podczas tego kilometrowego przemarszu. Na pewno w tych kilku chwilach człowiek poczuł się w gronie osób , którym zaszczepione zostały idee Solidarności spokojnie i pewnie, a przede wszystkim czuło  się ten powiew niedawnej jeszcze wolności.
        Nie pamiętam żadnych zaczepek werbalnych z jednej jak i drugiej strony, z naszej padało często "Chodźcie z nami, dziś nie biją ". Przede mną szła ubrana na czarno Śp. Danuta Zagrodzka i wówczas ta czarna konfekcja  jak najbardziej korespondowała z przekazem jaki chcieliśmy dać ówczesnym władzom. Na twarzach ( w większości młodych ludzi ) gościł uśmiech, a całość dopełniał radosny nastrój, że mimo wszystko udało się zorganizować kontrdemonstrację i bez ekscesów dobić do Rynku Starego Miasta, który zapełniony był do granic możliwości. Dostaliśmy jeszcze z pół godziny  poczucia bycia wolnym, na wykrzyczenie na głos haseł i wówczas ruszyli. Oddziały Milicji i ZOMO zaczęły napierać na tłum zgromadzony na Świętojańskiej w kierunku Rynku, zablokowali wyjścia z Rynku od Nowomiejskiej  i Jezuickiej i Celnej, pozostawiając jedyną drogę odwrotu przez Krzywe Koło do Barbakanu lub Kamiennymi Schodkami do Brzozowej. Wybraliśmy z żoną kierunek na Barbakan ( rezygnując z Kamiennych Schodków - żona była w 3 miesiącu ciąży ) gdy pojawiliśmy się przed Barbakanem ujrzeliśmy tyralierę ZOMO, która szła w naszą stronę , nie pozostało nic innego jak wejść na mury przy fosie i skakać - żonę złapałem i udało nam się wyrwać z tego kotła. Aż dziw bierze , że ludzie się nie potratowali tylko w spokoju opuszczali zgromadzenie. Pojedyncze osoby wyłapywano, na Podzamczu też trwały zamieszki. Źródła podają, że w omawianym proteście brało udział kilkanaście tysięcy ludzi, ale faktycznie mogło być więcej.
        Po powrocie do domu, w reżimowej TV usłyszeliśmy jak to wichrzyciele i wyrzutki społeczne nie uszanowały powagi robotniczego święta doprowadzając do ekscesów i burd. Wobec powyższego opisu wydarzeń , które miały miejsce 35 lata temu, dziś  gdy obserwuję marsze pod egidą KOD czy Czarne Marsze pod wodzą feministek to z jednej strony budzi to moje politowanie, a z drugiej w duszy mimo wszystko pojawia się nieodparte uczucie abominacji...


        3 Maja już sytuacja była zdecydowanie odmienna. Władze wyraźnie nastawiły się na konfrontację. Oczywiście z żoną znów dotarliśmy 26 na Starówkę  ( circa 16:00 ). Umówieni byliśmy z kolegą z Pragi  pod Zamkiem Królewskim. Już wysiadając z tramwaju  poczułem zapach używanych przez MO granatów łzawiących. Sam wskoczyłem schodami by wychynąć  i zobaczyć co się dzieje na Placu Zamkowym. Tam trwała już  regularna bitwa z MO i ZOMO.Większość  zgromadzonych była przy bramach i koło kościoła Świętej Anny, pojedyncze osoby gonione były przez grupy milicjantów , nie było najmniejszego sensu pakować się w te potyczki.

        Poszliśmy mostem w stronę Pragi , zatrzymując się na dłużej przy Wisłostradzie. Na Podzamczu trwała normalnie wojna, Wisłostradą zmierzała kolumna wozów z posiłkami dla oddziałów milicyjnych uwikłanych w potyczki z demonstrantami. Ci ostatni nie byli już tak spokojni jak to miało miejsce  dwa dni temu. Na kolumnę samochodów Nysek i Starów sypnął się grad płyt chodnikowych - słyszało się tylko  "z wyprzedzeniem". Od kolegi wróciliśmy, gdy już było po wszystkim. Czytając później relacje w podziemnym tygodniku "Mazowsze" można się było dowiedzieć , że starcia 3 Maja nie były tak łatwym wyzwaniem dla milicji i ZOMO - Barbakan przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk. Zaciętość jaką zademonstrowali  ludzie w potyczkach z MO i ZOMO świadczyła o determinacji  ( jeszcze ) polskiego społeczeństwa w walce o wolność  i idee "Solidarności" .

        Ostatnią manifestacją , w której brałem czynny udział  ( bez małżonki ) był pogrzeb Śp. Jerzego Popiełuszki. Tam też po początkowo pokojowym nastawieniu sił porządkowych PRL, na koniec też doszło do potyczek i walk np. na Muranowie, gdzie milicjanci sprowadzeni spoza Warszawy nie znali topografii muranowskich podwórek i łatwo ich było zmylić i zgubić. Z czasem wola do zbrojnych  konfrontacji gasła. Owszem były akcje plakatowe, pisanie haseł na murach,  rozrzucanie ulotek, prasa podziemna, bo nie  miało sensu wchodzić w bezpośrednią konfrontację na przykład  po mszach "Za ojczyznę"  odbywających się co miesiąc w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Tak w skrócie wyglądała Majówka w Warszawie w 1982. Takie pojęcia jak grill czy barbecue nie były powszechnie znane , może poza nielicznymi wyjątkami mającymi bezpośredni kontakt z rodzinami w USA czy Zachodzie Europy :-)


W kwestii poglądów na gospodarkę - liberalne, w domenie obyczajowości- konserwatywne, otwarty na poglądy innych, przeciwnik wszelkiej politycznej poprawności, koniunkturalizmu, permisywizmu i szeroko rozumianego lewactwa. Wielbiciel jazzu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości