Tak się ostatnio złożyło, że sporo wolnego czasu spędzałem przed telewizorem, a powodem były seriale czeski - "Pustina" ( Pustkowie ) , rumuński - "Valea Mută" ( Cicha dolina ) , dziś obejrzałem pierwszy odcinek węgierskiego "Słodkie życie" ( tu nie zamierzam stawać w szranki z węgierskim :-), emisja serialu rozpoczęła się 27 marca ) . Wyznam szczerze, każdy z tych seriali zrealizowany profesjonalnie , z ciekawą wciągającą fabułą, ale nie ma się co dziwić to produkcja HBO.
Pierwszy "Pustkowie"według mnie nieco przejaskrawiony, przerysowany z silnymi akcentami naturalizmu - ponury krajobraz przemysłowej mieściny przy granicy z naszym krajem, podobnie obrazy głównych bohaterów przejaskrawione, ale z odcinka na odcinek wciągani jesteśmy w klimat tego miasteczka, w codzienne i te ciekawsze, niebanalne problemy jego mieszkańców. Zwieńczenie serialu życiowe, wcale niewyszukane, a jednak serial mógł się podobać dzięki odzwierciedleniu współczesnych realiów małomiasteczkowej społeczności i wcale nie sensacyjny leitmotiv był tu pierwszoplanowy tylko te relacje ludzi z miasteczka, ludzi bez nadziei, bez większych ambicji, powiedziałbym, że również bez kręgosłupa moralnego.
W ubiegłym tygodniu zakończył się rumuński serial "Cicha dolina". Współczesna Rumunia to już nie ten sam kraj z drugiej połowy lat 70 ubiegłego wieku, który wówczas przemierzałem ( jak to dziwnie brzmi ), zdaję sobie sprawę , że to jest film oraz mam w pamięci ostatnie wielkie demonstracje Rumunów przeciw skorumpowanej władzy. Tu z kolei wspaniałe widoki rumuńskich Karpat z okolicy Brașov. Wątek sensacyjny pierwszoplanowy, ale przy okazji poznajemy też relacje ludzkie w tej miejscowości , z silnym akcentem wspólnoty Romów. Narracja w miarę wartka , według mnie można było serial o jeden odcinek skrócić i niewiele by stracił w swym odbiorze . Generalnie dobry serial, który z racji , że dotyczy naszych byłych sojuszników z Układu Warszawskiego, ciekawią nas ich dokonania także na niwie kultury.
Węgierskie "Słodkie życie " przedstawiane jest jako serial obyczajowy, i tak to na ekranie wygląda . Budapeszt A.D. 2015 to też nie ten sam Budapeszt znany mi z drugiej połowy lat siedemdziesiątych. Na razie ostrożnie deklaruję chęć obejrzenia kolejnych odcinków, po pierwszym trudno jest dokonać jakieś charakterystyki , może poza tym , że to też profesjonalne przedsięwzięcie.
Jedyne co mnie w w dwóch serialach vulgo rumuńskim i węgierskim zaskoczyło to wplecione wątki gejowski w ""Valea Mută"" i lesbijski w "Słodkim życiu", tak jakby miały na celu podkreślić walory obu produkcji ( Czesi w te rejony nie wstąpili ), a oba seriale bez tych wątków byłyby jałowe, no ale to zapewne już wynik trendów w okolicach Mulholland Drive :-)